Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1174

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Wszystkich.
— Co mówią?
— Medytują nad tem, aby jak najwięcej uzyskać od pana.
— To bardzo naturalne. Ale co mówią o mojej nominacji?
— Rozmaicie.... przedewszystkiem, są naturalnie, zachwyceni.
— Pochlebiasz mi.
— Dlaczego u djabła zaprzęgać się było do tego wozu, który zowią ministerjum? Bezsensowna próżność!
— Mój drogi, kosztowałem już wszystkiego, a to mi jeszcze nie jest znane.
— Dlaczego nie wsypiesz pan kiedy arszeniku do czekolady, którą pijasz na śniadanie, ot tak dla próby, dla rozmaitości?
— Rafté, mówisz to jedynie przez lenistwo, bo będziesz miał, rzecz prosta, bardzo wiele zajęcia, ale nie podejrzewałem w tobie takiej dozy egoizmu.
Richelieu rozkazał się ubrać staranniej niż zwykle, przywdział nawet oznaki wojskowe.
— Zdaje mi się, żeśmy gotowi do boju — zauważył ironicznie sekretarz.
— Zgadłeś, Rafté.
— Bez żartów, książę, dlaczego nie masz jeszcze nominacji króla?
— Zapewne dziś nadejdzie.
— Zapewne?