Strona:PL Doyle - Zaginiony footbalista (zbiór).pdf/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— A więc, panie Gilchrist, jesteśmy całkiem sami i nikt się nigdy nie dowie, o czem tu teraz mówimy. Możemy mówić otwarcie. Chcielibyśmy wiedzieć, jak to się stało, że pan, człowiek ze wszech miar honorowy, popełnił wczoraj taki uczynek.
Nieszczęśliwy młodzieniec począł się słaniać i rzucił wzrok pełen wyrzutu i przerażenia na służącego.
— Nie, nie, panie Gilchrist, ja nie powiedziałem ani słowa, — ani jednego słowa! — zawołał tamten.
— Nie — rzekł Holmes — lecz uczyniliście to w tej chwili. Sam pan widzisz, panie Gilchrist, że wobec tych słów Bannistera, położenie pańskie jest beznadziejne. Tylko otwarte wyznanie może panu pomóc.
Chłopak przesunął ręką po twarzy, tak, jakby chciał ją zasłonić. Wreszcie padł na kolana przed stołem, ukrył twarz w dłoniach i zaczai gwałtownie łkać.
— Proszę wstać — uspokajał go Holmes — Zbłądzić może każdy z nas. Ale o panu nikt nie powie, że jesteś zatwardziałym zbrodniarzem. Zapewne trudno panu będzie obecnie opowiedzieć całe zajście; to lepiej może ja opowiem panu profesorowi, jak to było, a pan mnie poprawi, jeśli się w czem pomylę. Zgoda? No, proszę tylko powiedzieć. Proszę słuchać, a zobaczy pan, że nie zrobię panu krzywdy.
W chwili, gdy się dowiedziałem, od pana profesora, że nikt, nie wyłączając Bannistera, nie wie-