— Popatrz zaraz na pociągi do kuryerka kolejowego, rzekł przytem, powracając do swego zajęcia. Było to krótkie, a nalegające wezwanie. Opiewało:
Proszę, niech Pan przyjdzie jutro w południe do gospody pod „Czarnym Łabędziem“ w Winchester. Niech pan koniecznie przybędzie, bo nie znajduję żadnego innego wyjścia.
— Chcesz mi towarzyszyć? zapytał Holmes, spojrzawszy na mnie.
— Ależ z chęcią.
— To popatrz się zaraz na pociąg.
— Jeden pociąg, odchodzący o pół do dziesiątej, rzekłem, patrząc do mego rozkładu jazdy, przyjeżdża do Winchester o godzinie pół do dwunastej.
— To bardzo dobrze się składa. W takim razie zaś wolę zaniechać dziś tego doświadczenia, bo musimy jutro rano być żwawi i rzeźcy.
∗
∗ ∗ |
Następnego przedpołudnia byliśmy około jedenastej godziny niedaleko celu swej podróży. Holmes przez cały ten czas zagłębiał się w porannych dziennikach. Kiedyśmy atoli wjechali w okolicę Hampshire, rzucił je na