Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 3.pdf/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie, nie, to nie jest wszystko! zawołał on. Byłaby pani nadto zobowiązaną, co chyba będzie pani uważać za zupełnie zrozumiałe, być posłuszną wskazówkom mojej żony, wyjąwszy ten wypadek, gdyby pójście za temi wskazówkami mogło ubliżyć dobrze wychowanej damie. Tutaj nie ma pani żadnych wątpliwości, nieprawda?
— Będzie to dla mnie przyjemnem, jeśli będę mogła być użyteczną.
— No, tak, a naprzykład co się tyczy ubrania. Wie pani, my jesteśmy dziwaczni ludzie — dziwaczni, ale poczciwi. W razie gdybyśmy żądali, żeby pani ubrała przez nas przygotowaną suknię, to nie miałaby pani nic przeciw temu małemu życzeniu, nieprawda?
— Nie — odparłam dość zdziwiona tą wzmianką.
— Lub żeby pani usiadła sobie na jakiemkolwiek miejscu — toby panią chyba także nie raziło?
— O nie.
— Albo żeby pani przed objęciem u nas posady obcięła sobie krótko włosy?
— Nie wierzyłam prawie swym uszom. Jak to pan może, panie Holmes, zauważył, mam włosy wcale bujne i odznaczające się niezwykłem kasztanowo-brunatnem ubarwieniem, tak że nawet w sferach artystycznych