Przejdź do zawartości

Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 3.pdf/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czy się trochę nie spóźniłem, bo nie jestem zupełnie panem swego czasu. Bardzo mi przykro, że panna Sutherland trudziła pana z powodu tej drobnostki — brudną bieliznę pierze się najlepiej w domu. Poszła wbrew memu życzeniu i woli; pan zapewne zauważył, że młode dziewczę ma naturę trochę żywą, namiętną i dokona zawsze, co chce. Ponieważ pan nie jest żadną urzędową osobą sądową, więc nie jest to jeszcze tak wielkiem złem, że zostałeś pan wtajemniczony — ale w każdym razie jest to bardzo nieprzyjemne, gdy tego rodzaju przykry wypadek w rodzinie dalej się rozszerza; nadto naraża to na zbyteczny koszt, bo jak mógłby pan wykryć tego Hosmera Angela?
— Przeciwnie, odpowiedział Holmes spokojnie, jestem zupełnie pewny, że tego człowieka odkryję.
Windibank przeląkł się widocznie i opuścił rękawiczki na ziemię. — Doprawdy! To bardzo mnie cieszy, zawołał.
— Jest to przecie godne uwagi, wtrącił Holmes, że pismo maszynowe ma równie swój właściwy charakter, jak pismo ręczne jakiegoś człowieka. Skoro tylko maszyna przestaje być zupełnie nową, dwóch ludzi nie pisze już na niej zupełnie jednakowo. Niektóre litery ścierają się prędzej jak drugie, niektóre zaś tylko