Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 3.pdf/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

żebym mu zawsze pozostała wierną, a choćby miał nas rozdzielić niespodziewany wypadek, to nie powinnam o tem zapomnieć, że dałam mu moje słowo; prędzej lub później upomni się on o swoje prawa. Brzmiało to trochę dziwnie w dzień ślubu, ale po tem, co zaszło, mają słowa Hosmera pewne szczególne znaczenie.
— Bez wątpienia. Pani więc sądzi, że musiał mu się wydarzyć jakiś wypadek?
— Tak, panie Holmes. On musiał przeczuwać jakieś nieszczęście, bo inaczej byłby tak nie mówił. Jego przeczucia ziściły się.
— A nie ma pani jakichś przypuszczeń co do jego obaw?
— Żadnych.
— Jeszcze jedno pytanie. Jak się zachowała wobec tego matka pani?
— Była rozgniewaną i mniemała, że najlepiej o całej tej sprawie zamilczeć.
— A mówiła pani o tem ze swym ojcem?
— Tak, on zaś również zdawał się podzielać moje zdanie, że Hosmerowi musiało się coś wydarzyć i że ja jeszcze o nim posłyszę. Bo cóż zresztą za interes mógł mieć w tem jakiś człowiek, zauważył on, by mnie zwabić do ślubu aż do drzwi kościelnych, a następnie porzucić. Gdyby był pożyczył odemnie pieniądze, lub przy małżeńskim ukła-