Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 3.pdf/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zabrzmiał głośno donośny dźwięk dzwonka od naszej kamienicy.
— Znam ja te oznaki, rzekł Holmes i rzucił swoje cygaro do ognia. Wahanie się na progu — wskazuje zawsze na miłosną przygodę. Chciałaby się kogoś poradzić, a jednak namyśla się, czy sprawa ta nie jest za delikatną dla kogoś trzeciego. Ale nawet tutaj da się jeszcze niejedno rozróżnić. Jeżeli kobiecie ze strony mężczyzny stanie się ciężka krzywda, wtedy jest ona stanowczą, szarpie za dzwonek, tak że go nieraz urywa. Tutaj mamy do czynienia z jakąś sercową sprawą, a dama jest widocznie nie tyle wzburzoną, ile bezradną i zatroskaną. Ale otóż już ona idzie i może nasze wątpliwości usunąć.
Gdy Holmes jeszcze mówił, zapukano do drzwi; wszedł mały służący, by oznajmić pannę Mary Sutherland, która wynurzyła się poza jego wątłą czarną postacią, jak wielki statek handlowy z rozwiniętymi żaglami poza zwinnym żaglowcem. Sherlock Holmes powitał nieznajomą z właściwą mu uprzejmością, zamknął drzwi, podał jej krzesło i oglądnął ją ze swą zwykłą przenikliwością, a pozornem roztargnieniem.
— Czy nie odczuwa pani tego, zapytał, że zbyt długie pisanie na maszynie jest dla pani krótkiego wzroku szkodliwe?