Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 3.pdf/154

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czył z tego samego kufra, który nam wczoraj pokazywał.
Holmes stał głęboko zamyślony.
— Jeżeli pan pozwoli, rzekł wreszcie, to zbadałbym na górze istotny stan rzeczy.
Wyszliśmy po schodach na górę, a doktor nam towarzyszył.
Kiedyśmy weszli do sypialni, przedstawił się oczom naszym straszliwy widok. Blessington, zawieszony na sznurze, był prawie niepodobny do człowieka. Szyja jego była tak silnie naciągnięta, jak u oskubanego koguta, a w przeciwieństwie do niej wydawała się reszta ciała tem więcej nabrzmiałą i zniekształconą. Był odziany tylko w swą długą koszulę nocną, z której wyglądały strętwiałe i sztywne nogi i przeguby u nóg. Obok zwłok stał ostro wyglądający urzędnik policyjny, który robił zapiski w swym notesie kieszonkowym.
— Ach to pan, panie Holmes, zawołał on, kiedy wszedł mój przyjaciel, bardzo mnie to cieszy.
— Dzień dobry Lanner, odrzekł Holmes. Zapewne nie będzie pan sądził, że ja tu chcę się wcisnąć, jako zupełnie niepowołany. Czy wie pan już coś o tem, co poprzedziło ten smutny koniec?
— Tak, udzielono mi niektórych szczegółów.