Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 3.pdf/149

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

które nie da się tak łatwo odpowiedzieć. Pan zapewne sam będzie umiał znaleść na to odpowiedź.
— Czy to ma znaczyć, że pan tego nie wie?
— Proszę, niech pan wejdzie. Niech pan będzie łaskaw przyjrzeć się temu bliżej.
Wprowadził nas do swej przestronnej i wygodnie urządzonej sypialni i wskazał na czarą skrzynię, stojącą u wezgłowia łóżka.
— Nie byłem nigdy bogatym człowiekiem, panie Holmes, rzekł, odważyłem się w całem swem życiu na jedną tylko spekulacyę pieniężną, jak to panu doktor Trevelyan może opowiedzieć. Nie mam żadnego zaufania do bankierów i nigdybym tym ludziom pieniędzy nie powierzył. Mówiąc zaś miedzy nami, to całe moje mienie przechowane jest w tym kufrze, może więc pan sobie wyobrazić mój niepokój, gdy nieznani ludzie w zagadkowy sposób wdzierają się do mego pokoju.
Holmes spojrzał na Blessingtona przenikliwym wzrokiem i potrząsnął głową.
— Jeżeli pan stara się mnie oszukać, nie mogę panu nic pomódz.
— Ależ ja panu przecież wszystko otwarcie wyznałem.
Holmes odwrócił się z gniewną miną ku wyjściu.