Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 3.pdf/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

za niewypowiedzianemi myślami swego towarzysza? Byłeś skłonny uważać to za wymysł pisarza i nie chciałeś mi wierzyć, kiedy twierdziłem, że ja również czynię to zupełnie mimowolnie i prawie nieustannie.
— Ja to powiedziałem?
— Słowami nie, mój kochany Watsonie, ale było ci to na czole wypisane. Gdy więc teraz właśnie spostrzegłem, że odrzuciłeś dziennik i popadłeś w zamyślenie, wyzyskałem z zadowoleniem tę sposobność, by iść za tokiem twych myśli, a następnie pozwoliłem sobie przerwać go, aby dać ci dowód naszego duchowego związku.
Wyjaśnienie to wcale mi nie wystarczało.
— We wspomnianym przez ciebie przykładzie mądry ten umysł wyprowadził swe wnioski z czynów człowieka, którego śledził. O ile sobie dobrze przypominam, potknął się on o stos kamieni, spojrzał ku gwiazdom, itd. Ja natomiast siedziałem tu spokojnie na krześle i nie dałem ci żadnych punktów oparcia do odczytania myśli.
— W takim razie postępujesz niesprawiedliwie względem siebie. Wszelkie wzruszenia uczuciowe człowieka odzwierciadlają się na jego obliczu, a więc i twoja twarz jest ich wiernem odbiciem.
— Nie będziesz chyba twierdził, że wyczytałeś mi myśli z twarzy?