Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 3.pdf/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

drabinkę zaczepioną o rynnę dachową; przy jej pomocy sprawę tę wykonał.
— Ale to niemożliwe, zauważyła panna Hunter, drabiny tej nie było tu jeszcze, kiedy Rucastle’owie odeszli.
— W takim razie wrócił się on jeszcze raz w tym celu. Powiadam pani, że jest to chytry, niebezpieczny człowiek. Nie dziwiłoby mnie też wcale, gdyby to był jego krok, który właśnie słyszę na schodach. Sadzę, Watsonie, że dobrze zrobisz, jeżeli będziesz trzymał rewolwer w pogotowiu.
Ledwie wypowiedział te słowa, gdy wtem niezwykle tęgi, nadęty mężczyzna, z ciężkim kijem w ręce, ukazał się we drzwiach pokoju. Panna Hunter krzyknęła głośno na jego widok i tuliła się do ściany, Holmes natomiast skoczył naprzód i zagrodził mu drogę.
— Nędzniku, krzyknął na niego, gdzie jest twoja córka?
Grubas obejrzał się naokoło, a następnie spojrzał ku górnemu otworowi.
— Z tem pytaniem ja do was się zwracam, łotry i złodzieje! Ale mi nie ujdziecie teraz, mam was w swoich rękach. Ja wam sprawię pożegnanie!
Odwrócił się i zbiegł po schodach na dół, jak tylko mógł najszybciej.
— On pobiegł po psa, zawołała panna Hunter