Przejdź do zawartości

Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 3.pdf/117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wszystkie swoje przygody i byłabym bardzo zadowoloną, gdyby mi pan mógł powiedzieć, co to wszystko ma znaczyć, a przedewszystkiem, co mam czynić.
Przysłuchiwaliśmy się z wytężoną uwagą temu dziwnemu opowiadaniu. Teraz Holmes powstał, a z rękami w kieszeniach od surduta i z wyrazem najgłębszej powagi przechadzał się po pokoju tam i napowrót.
— Czy Toller jeszcze pijany? zapytał.
— Tak jest; słyszałam, jak jego żona mówiła do pana Rucastle’a, że nie może sobie dać z nim rady.
— To dobrze. A Rucastle’owie wychodzą dziś wieczorem?
— Tak.
— Czy jest tam piwnica z dobremi silnemi drzwiami?
— Tak, jest. Piwnica na wino.
— Jak zdołałem zauważyć, panno Hunter, okazała pani dotąd w tej sprawie bardzo wiele odwagi i rozsądku. Czy uważa się pani za zdolną do dalszych czynów? Nie zadawałbym pani wcale tego pytania, gdybym nie uważał pani za wyjątek z pomiędzy kobiet.
— Zobaczę, czy będę mogła. Cóż to takiego?
— Ja i mój przyjaciel przybędziemy około godziny siódmej do Copper Beeches. Ruca-