mogłam już dłużej wytrzymać bez czyjejś pomocy. Zbierał mnie lęk przed domem, przed gospodarzem, przed jego żoną, przed służbą, nawet przed dzieckiem. Pomyślałam, że gdyby pan był tu w pobliżu, byłabym zupełnie spokojną. Mogłam wprawdzie z tego domu uciec, lecz ciekawość moja była prawie równie wielka jak moja trwoga. Wkrótce powzięłam postanowienie, ażeby do pana zatelegrafować. Ubrałam kapelusz i palto i udałam się do oddalonego prawie o pół mili urzędu telegraficznego, a kiedy wracałam, było mi już lżej na sercu. Przed bramą ogarnęła mnie straszliwa myśl, że pies mógł już być spuszczonym; ale później przypomniałam sobie, że Toller upił się tego wieczora aż do nieprzytomności, a o ile wiedziałam, on był jedynym, który mógł do tego niebezpiecznego zwierzęcia przystąpić; prócz niego niktby się nie odważył go wypuścić. Nienaruszona więc wśliznęłam się do domu i całą noc nie mogłam zasnąć z radości na myśl, że pan tu wkrótce przybędzie. Bez trudności dostałam dziś rano pozwolenie na wyjazd do miasta, ale przed trzecią godziną muszę wrócić, bo państwo Rucastle’owie udają się w odwiedziny do sąsiadów, będą więc cały wieczór nieobecni, a dziecko pozostawią mojej opiece. — Tak opowiedziałam więc panom, panie Holmes,
Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 3.pdf/116
Wygląd