Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 3.pdf/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w skrzynce na węgle, tytuń w perskim pantoflu, niezałatwioną zaś korespondencyę przytwierdza nożem myśliwskim do drewnianego gzymsu kominka, wtedy naturalnie wydaje mi się, że w porównaniu z nim jestem wzorem porządku. Byłem także zawsze tego zdania, że strzelanie z rewolweru jest zajęciem, które się powinno wykonywać na wolnem powietrzu; kiedy więc widziałem, jak Holmes siedział sobie wygodnie w fotelu, z rewolwerem w dłoni, a stu patronami obok siebie, i z zimną krwią, jakby się to samo przez się rozumiało, rysował na naprzeciwległej ścianie wytrzelonemi kulami patryotyczne inicyały V. R. (Victoria Regina), musiałem mieć poważne wątpliwości, czy to wpłynie korzystnie na świeże powietrze i porządek w naszym pokoju.
Pokój nasz był cały zapchany różnemi chemikaliami i pamiątkami po różnych kryminalnych wypadkach, we wszystkich możliwych miejscach w nieładzie porozrzucanemi, i nieraz można je było znaleźć w maselniczce lub też w innem jakiemś jeszcze bardziej niewłaściwem miejscu. Najbardziej dokuczały mi atoli jego listy i papiery. Za żadną cenę nie byłby zniszczył ani jednego dokumentu, ani kawałka papieru; szczególnie zaś wtedy, jeżeli się to odnosiło do jego pierwszych przygód; a jednak zaledwie raz na rok