Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 2.pdf/96

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Czy panowie staliście na środku pokoju?
— Mniej więcej na środku.
— A czy mówiliście głośno?
— Mój wuj mówi zwykle bardzo cicho, a ja prawie nic nie mówiłem.
— Dziękuje, odparł Holmes, przymknąwszy oczy. — Proszę, niech pan opowiada dalej.
Wykonałem wszystko wedle polecenia i czekałem, aż wszyscy urzędnicy opuszczą biuro. Jeden z nich atoli, Charles Gorot, który ze mną pracował w jednym pokoju, miał załatwić jeszcze kilka zaległości; zostawiłem go więc i poszedłem coś zjeść. Kiedy wróciłem, już go nie było. Zabrałem się więc natychmiast do roboty, bo chciałem to jak najprędzej skończyć i odjechać do Woking w towarzystwie Józefa Harrisona, którego pan właśnie przed chwilą poznał; bawił on wtedy w mieście i miał wracać pociągiem, odchodzącym o 11. godzinie do Woking.
Kiedy bliżej się przypatrzyłem dokumentowi, poznałem, że wuj wcale nie przesadzał jego niezmiernej wagi. Nie będę się wdawał tu w szczegóły, nadmienię tylko tyle, że w akcie tym było zupełnie jasno określone stanowisko Anglii do trójprzymierza, nadto zachowanie się jej w razie, gdyby Francya, jako potęga morska, uzyskać miała na morzu Śródziemnem przewagę nad Włochami. Cho-