Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 2.pdf/90

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niebieskawym płomykiem bunsenowskiego palnika wrzała w wielkiej, pękatej probówce jakaś ciecz, której przedestylowane krople spływały do dwulitrowego naczynia. Gdy wszedłem do pokoju, przyjaciel mój ledwie się obejrzał; zrozumiałem, że robił jakieś ważne doświadczenie, więc usiadłem na fotelu i czekałem. Zanurzał rureczkę (pipetę) szklaną to w jedną to w drugą flaszkę, badając ich zawartość. Wreszcie powstał i stanął przedemną trzymając w jednej ręce oczyszczoną już ciecz w probówce, w drugiej zaś skrawek papieru lakmusowego.
— A teraz będziesz świadkiem bardzo krytycznej chwili, Watsonie — odezwał się wreszcie. — Jeżeli papierek ten zachowa swą niebieską barwę, to wszystko się dobrze skończy, jeżeli zaś poczerwienieje, to będzie to kosztować jedno życie ludzkie.
Potem zanurzył go w cieczy; papierek natychmiast przybrał brudną, ciemnoczerwoną barwę. — Spodziewałem się tego, — powiedział. — Zaraz będę ci służył, Watsonie. Weź sobie tymczasem tytuń z perskiego pantofla.
Usiadł przy biurku, napisał kilka depesz i kazał je nadać służącemu. Następnie usiadł w krześle naprzeciw mnie, założył nogę na nogę i oparł dłonie na kolanie.
— Zwykłe małe morderstwo — rzekł, —