Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 2.pdf/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czeństwa zapewniły mnie, że tu niema rady. Proszę cię, przyjedź z nim możliwie jak najprędzej; bo dla mnie każda minuta życia w takiej niepewności staje się wiecznością. Powiedz mu, że nie z powodu braku zaufania dopiero teraz go proszę o pomoc, lecz od chwili tego wypadku byłem prawie nieprzytomny. Teraz przyszedłem wprawdzie do przytomności, ale nie chcę nawet o tem myśleć, bo boję się recydywy. Nie czuję się jeszcze nawet na tyle na siłach, żebym sam mógł pisać, i muszę list ten dyktować. Spodziewam się, że przybędziesz do twego przyjaciela, do twego dawnego kolegi szkolnego

Percy Phelpsa.

Te usilne prośby w liście miały w sobie coś tak wzruszającego i wzbudzającego litość, że postanowiłem niczego nie zaniechać, by spełnić jego życzenie. Ale znałem zbyt dobrze Holmesa i wiedziałem, że z chęcią największą ofiarowywał usługi swoim klientom. Żona moja również była zdania, że nie należy tu ani na chwilę zwlekać, lecz natychmiast całą sprawę przedstawić Holmesowi. Toteż w godzinę po śniadaniu byłem już w dawnem naszem mieszkaniu przy Baker-Street.
Sherlock Holmes siedział w szlafroku przy stoliku i zajęty był chemiczną analizą. Nad