Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 2.pdf/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nadzwyczajnie! rzekł pułkownik, nadzwyczajnie! Tak, jakby pan był przytem.
— Ale jeszcze o jednej rzeczy się dowiedziałem. Dziwiło mnie to, że tak chytry człowiek, jak Straker, chciał dokonać tak trudnego przecięcia ścięgna, nie spróbowawszy przedtem jego skuteczności. Na czem robił próbę? Zwróciłem więc uwagę na znajdujące się w stajni owce i postawiłem znane już pytanie parobkowi. Moje przypuszczenie doznało więc potwierdzenia.
— Rzeczywiście wyjaśniłeś pan wszystko, panie Holmesie.
— Kiedy wróciłem do Londynu, udałem się natychmiast do tego salonu mód, gdzie poznano w fotografii Strakera znakomitego odbiorcę pana Darbyshire, który miał żonę, wielką strojnisię i rozrzutnicę. Ta też kobieta zapewne wtrąciła go w długi po uszy, a to rozpaczliwe położenie skłoniło go do popełnienia tej zbrodni.
— Wyjaśnił pan wszystko prócz jednej rzeczy, rzekł teraz pułkownik. Gdzie koń był ukryty?
— Przez pewien czas błąkał się po polach, a wreszcie przechował go u siebie jeden z pańskich sąsiadów. Lecz tutaj musimy przymknąć oczy, panie pułkowniku. Ale oto już jesteśmy przy połączeniu Clapham, a jeżeli