Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 2.pdf/154

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

To jest niebezpieczne przyzwyczajenie bawić się bronią nabitą w kieszeni.
Przy wejściu jego bowiem zrozumiałem, w jakiem znajduję się niebezpieczeństwie. Dla niego był bowiem jeden tylko środek ratunku, — zmusić mnie na zawsze do milczenia. Wyjąłem więc natychmiast ze szuflady rewolwer i schowałem do kieszeni. Na jego uwagę wyjąłem go i położyłem z otwartym kurkiem na stole. Uśmiechnął się wprawdzie, ale w oczach jego był taki wyraz, że broń leżąca obok znacznie mnie uspokajała.
— Pan mnie nie zna naturalnie — odezwał się wreszcie.
— Przeciwnie, rzekłem, to łatwo zresztą poznać, że się dobrze znamy. Proszę siadać. Mogę służyć pięciu minutami czasu, jeżeli ma mi pan coś do powiedzenia.
— Wszystko to, co mógłbym panu powiedzieć, pokrzyżowało już pańskie myśli.
— Moja odpowiedź także więc prawdopodobnie pokrzyżowała już pańskie słowa.
— A więc pan nie ustąpi?
— Nigdy.
Włożył rękę do kieszeni, a ja równocześnie chwyciłem za rewolwer. Wyjął atoli tylko notes, w którym miał różne zapiski i zaczął czytać:
4. stycznia pierwszy raz stanąłeś mi pan