Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 2.pdf/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Mój przyjaciel tymczasem wypił szybko kawę i zjadł szynkę i jaja. Wreszcie wstał, zapalił fajkę, rozparł się w fotelu i zaczął opowiadanie:
— Chce wam opowiedzieć, co najpierw uczyniłem i jaki to później miało wynik. Kiedy was pożegnałem na stacyi, odbyłem bardzo przyjemną przechadzkę po okolicy aż do wioseczki Ripley, gdzie w gospodzie wypiłem herbatę, a następnie byłem na tyle przezorny, że wziąłem na drogę do kieszeni parę kawałków chleba i flaszkę wódki. Pozostałem tam przez cały dzień i dopiero nad wieczorem wróciłem do Woking; wkrótce znajdowałem się na gościńcu obok Briarbrae. Droga ta nigdy nie jest bardzo zaludnioną, ale ja zaczekałem aż zupełnie opustoszała i wtedy skoczyłem przez płot do ogrodu.
— Czy brama nie była otwarta? zapytał zdziwiony Phelps.
— Owszem; ale ja uważałem to za stosowniejsze. Wybrałem miejsce, gdzie stoją trzy sosny, a pod ich osłoną dostałem się dalej tak, że nikt mnie nie mógł dojrzeć. Pełzałem wśród krzaków jeżyny, od jednego krzaku do drugiego — kolana u moich spodni mogą to poświadczyć — aż dopełznąłem do krzaku rododendronu naprzeciw okna pańskiej