Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 2.pdf/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zastanów się nad tem, co zaszło! Pocoby złodziej chciał włamać się do sypialni, gdzie nie mógł liczyć na obfity łup — i poco wdzierałby się z nożem?
— Czy nie był to może kawał żelaza?
— Wiem z pewnością, że to był nóż; widziałem, jak ostrze błyszczało.
— Ale któżby mógł cię tak prześladować?
— To jest właśnie dla mnie zagadką.
— Bardzo możliwe, że Holmes jest tego samego, co ty zdania, a to usprawiedliwiałoby jego postępowanie. Jeżeli więc twoje przypuszczenie jest słuszne i on pozostał tam, aby schwytać tego człowieka, który ci ostatniej nocy zagrażał, to wkrótce dowiedziałby się także, kto jest sprawcą kradzieży tego dokumentu. Trudno bowiem przypuścić, żebyś miał aż dwóch wrogów, jednego, który cię okradł, drugiego, który godził na twoje życie.
— Ale pan Holmes zapewniał, że nie będzie w Briarbrae.
— Znam go już od dłuższego czasu — rzekłem, — i wiem dobrze, że nigdy nie podejmuje on niczego bez pewnego powodu.
Poczem starałem się skierować rozmowę na inny przedmiot. Znajdowałem się w bardzo niemiłem położeniu. Phelps był jeszcze osłabiony po chorobie, a nieszczęście zrobiło go niezmiernie wrażliwym i niecierpliwym. Na-