Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 2.pdf/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Śledzono przez 9 tygodni urzędnika Gorota, ale również bezskutecznie. Nie można mu nic zarzucić.
— Czy to już wszystko?
— Tak — nie można więc było znaleść żadnego środka dowodowego.
— A co pan myśli o tem dziwnem dzwonieniu?
— Jest to dla mnie zupełnie niezrozumiałe. Sprawca musiałby być chyba bezgranicznie zuchwałym, żeby jeszcze alarm wszczynać.
— Tak, to rzeczywiście szczególne. Dziękuję panu, panie Forbes, za wyjaśnienia. Jak tylko będę mógł, będę się starał panu tego sprawcę dostawić. — Chodźmy, Watsonie!
— Dokąd? — zapytałem, kiedy opuściliśmy gmach policyi.
— Do ministra lorda Holdhursta, wielkiego męża stanu i przyszłego premiera Anglii.
Na szczęście lord Holdhurst był w biurze swem przy Downing-Street obecny, a gdy Holmes oddał swój bilet, zostaliśmy natychmiast wpuszczeni. Lord przyjął nas z właściwą mu staroświecką uprzejmością i prosił nas siadać na wspaniałych po obu stronach kominka stojących fotelach. Sam zaś stanął między nami na wązkim chodniku.
— Prawdziwy szlachcic! musiałem pomyśleć, patrząc na jego wysoką, wysmukłą po-