Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 2.pdf/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Moje zajęcia — zacząłem.
— O, jeżeli je uważasz za bardziej miłe, niż moje — przerwał mi nieco rozgniewany.
— Ależ chciałem właśnie powiedzieć, że mogę się na parę dni od swych zajęć usunąć, bo jest to właśnie najnudniejsza pora roku.
— Znakomicie! — zawołał odzyskując wesołość. Będziemy więc razem sprawę tę badali. Myślę, że zaczniemy od wyszukania Forbesa. On udzieli nam prawdopodobnie wszystkich potrzebnych szczegółów, które nas pouczą, jak należy przystąpić do badania tej sprawy.
— Mówiłeś, że masz już pewien punkt oparcia.
— I niejeden. Ale wartość ich będzie można zbadać dopiero po dokładniejszem zbadaniu ich. Najtrudniej jest badać zbrodnie bezcelowe. Ale ta nie jest bezcelową. Kto mógł mieć z niej korzyść? — Francuski poseł z jednej strony, rosyjski z drugiej, a ten, który mógł dokument ten jednemu lub drugiemu sprzedać, jest Lord Holdhurst.
— Lord Holdhurst!
— Nie jest to niemożliwem, że mąż stanu znajduje się w położeniu, którego może nakłonić do tego, żeby dokument taki przypadkiem został zniszczony.
— Ale nigdy człowiek tak uczciwy, jak lord Holdhurst.