Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 2.pdf/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gółami. Policya bowiem umie nagromadzić bardzo wiele szczegółów, ale nie umie ich wyzyskać. — Lecz co to za śliczna róża! — przerwał nagle. A przyszedłszy obok sofy, zbliżył się do otwartego okna i z uwagą począł się przypatrywać pochylonej łodyżce róży, której delikatna purpurowa barwa odbijała pięknie od zielonych listków. Dla mnie była to nowość, że był wrażliwy także na piękno natury.
— Zdaje mi się, że nigdzie dedukcya nie jest tak konieczną — mówił dalej, oparty plecami o okno — jak w religii. Ścisły badacz mógłby z niej stworzyć naukę. Dla mnie najlepszym dowodem na istnienie opatrzności bożej są kwiaty. Wszystko inne, jak nasze siły, nasze pożądania, nasze pożywienie są to warunki koniecznie potrzebne do utrzymania naszego życia. Róża jest darem nadzwyczajnym. Nie jest koniecznie dla życia potrzebną, lecz służy tylko do upiększenia jego. Coś tak szczególnego daje atoli tylko łaska, tylko dobroć i powtarzam jeszcze raz, że po kwiatach wiele można się spodziewać.
Percy Phelps i jego piękna opiekunka ze zdziwieniem i rozczarowaniem słuchali słów Holmesa. Trzymając różę w ręku, Holmes tak się zamyślił, że ocknął się dopiero na słowa młodej damy, która go ostrym nieco tonem zapytała: