Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 2.pdf/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie wiem tego, odrzekł mi policjant. Widziałem tylko, że przeszła, ale nie miałem żadnego powodu ją śledzić. Lecz zdawała się bardzo spieszyć.
— Czy dawno temu?
— Najwyżej przed paru minutami.
— Czy więcej, niż przed pięciu?
— Z pewnością nie.
— Panie Phelps, pan daremnie tylko czas traci, — wołał tymczasem odźwierny. — Niech mi pan wierzy, że moja żona nie ma z tą sprawą nic wspólnego. Chodźmy więc na drugi koniec ulicy. A jeżeli pan nie chce, ja sam pójdę, powiedział i pobiegł w przeciwnym kierunku.
Ale w tej samej chwili skoczyłem za nim i chwyciłem go za rękaw od surduta.
— Gdzie mieszkacie? — zapytałem.
— W Brixton przy Ivy-Street Nr. 16, — odpowiedział, — ale niech pan nie idzie za fałszywymi śladami i nie traci napróżno czasu. Śpieszmy więc w drugi koniec uliczki, i popatrzmy, czy nie będziemy mogli tam czegoś się dowiedzieć.
Nie miałem powodu nie słuchać jego rady. On, policyant i ja, pobiegliśmy w drugą część uliczki, ale nie znaleźliśmy nic innego, jak zwykły wielki ruch i tłumy śpieszących przechodniów, którzy chcieli się w tej de-