Strona:PL Doyle - Wspomnienia i przygody T2.pdf/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

rozpoczęli rozmowę, która dla mnie brzmiała jak rozmowa dwóch warjatów. Jeden zwłaszcza frazes utkwił mi w pamięci.
„Kiedy pan mnie zabrał pierwszy raz w górę“, mówił nowicjusz, „i kiedyśmy się unosili nad miastem Środkowej Afryki, w którem jakiś czas żyłem, poraz pierwszy zobaczyłem wyspy na jeziorze. Zawsze wiedziałem, że one tam są, lecz były one za daleko, by je dojrzeć od brzegu. Czyż to nie nadzwyczajne, że zobaczyłem je poraz pierwszy, żyjąc w Anglji?“
„Tak“, rzekł Brown, paląc fajkę i patrząc w ogień, „nieźleśmy się bawili w owych czasach. Pamięta pan, jak się pan śmiał, gdyśmy zrobili małą łódź parową, w której płynęliśmy wzdłuż górnych krawędzi chmur?“
Inna uwaga brzmiała jeszcze niezwykłej. „Spisek dla wywarcia wrażenia na prostaku“ pomyśli sceptyk. Może być, lecz mnie się zdaje, że otarłem się w tym wypadku o coś tajemniczego, o jedną z tych tajemnic, których lepiej unikać. To nie był ani spiritualizm, ani teozofja, lecz wiedza nabywania władz uśpionych i utajonych w człowieku, nabywania tych władz rzekomym sposobem starych gnostyków lub nowożytnych fakirów indyjskich, których tak trudno odróżnić od szarlatanów. Jednej rzeczy jestem zupełnie pewny, mianowicie, że moralność i etyka winny iść krok w krok z wiedzą, inaczej jest wszystko stracone. Ludożercy Maorysków posiadali władze psychiczne, które im nie przeszkadzały być ludożercami. Etyka chrześcijańska nigdy nie straci swego miejsca, nawet przy największej