Strona:PL Doyle - Wspomnienia i przygody T2.pdf/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Tak, przez dokładne zbadanie naszych kandydatów.
— Czy i ja byłbym poddany badaniu?
— Oczywiście.
— Przez kogo?
— Przez pewnych ludzi w Londynie.
— Musiałbym się tam stawić?
— Nie, nie, badanie odbyłoby się bez pańskiej obecności.
— A potem?
— Zacząłby pan studja.
— Czego?
— Musiałby pan nauczyć się na pamięć wielkiej części materjału. To byłoby pierwsze zadanie.
— Jeśli materjał ten jest ogłoszony drukiem, dlaczegóż nie uczynić go własnością publiczną?
— On nie jest ogłoszony drukiem, jest w rękopisie. Każdy rękopis jest numerowany i powierzony przyjętemu nowicjuszowi, który ręczy zań honorem. Nie mieliśmy jeszcze wypadku sprzeniewierzenia się.
— Ha, — zakończyłem, — wszystko to jest bardzo interesujące; niech pan robi w dalszym ciągu to, co pan uważa za swój obowiązek.
W jakiś czas później — może w tydzień — zbudziłem się wczesnym rankiem z bardzo niezwykłem uczuciem, Nie była to ani zmora, ani żadne senne przywidzenie. Było to coś całkiem odmiennego, gdyż trwało po mem przebudzeniu się. Wrażenie to mogę opisać tylko słowami, iż czułem, jakby coś szumiało w całem