Strona:PL Doyle - Wspomnienia i przygody T2.pdf/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Od czasu do czasu zdarzały się na mej drodze doświadczenia psychiczne, wyłamujące się z pod ogólnej reguły zdarzeń. Pamiętam jedno z nich z czasów, gdy mieszkałem w Norwood w r. 1893. „Towarzystwo Badań psychicznych“ zaprosiło mnie na członka małego komitetu dla zbadania sprawy domu, w którym „straszyło“ we wsi Charmouth koło Dorchester. Udałem się tam w towarzystwie Dra Scott‘a i pana Podmore, który często brał udział w podobnych wypadkach. Dostarczony materjał, przedstawiający niedorzeczne hałasy, które uniemożliwiały życie mieszkańcom odnośnego domu, był tak obfity, że przeczytanie go zajęło nam całą drogę z Londynu do Dorchester. Spędziliśmy w tym domu dwie noce. Pierwsza minęła zupełnie spokojnie. Następnego dnia Dr. Scott odjechał, tak, że drugą noc spędzałem z panem Podmore. Przedsiębraliśmy oczywiście wszelkie możliwe środki dla wykrycia ewentualnego oszukańczego podstępu.
Mniej więcej o północy rozległ się przerażający łomot i hałas. Miało się wrażenie, że ktoś wali z całej siły metalową kulą w stół. Nie był to przypadkowy trzask rozsychającego się drzewa, lecz ogłuszający łomot, wywołany szeregiem uderzeń. Wszystkie drzwi stały otworem, więc udaliśmy się szybko do kuchni, skąd hałas wychodził. Nie zobaczyliśmy tam nic — drzwi były pozamykane, okna pozasłaniane, przeciągnięte przez nas uprzednio nici nieprzerwane i nienaruszone. Podmore zabrał świecę i udał się z młodym gospodarzem do pokoju, z któregośmy przyszli, podczas gdy ja zostałem w ciemności, czekając czy rzeczony hałas się nie powtórzy. Lecz się nie powtórzył.