Strona:PL Doyle - Wspomnienia i przygody T2.pdf/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Jedna tylko droga stała dla mnie otworem. Wszystkie wielkie poranne dzienniki londyńskie miały swych przedstawicieli na miejscu. Lecz dzienniki wieczorowe musiały dopiero się starać o korespondentów. Zatelegrafowałem do „Westminster Gazette“ ofiarując tymczasowo bezpłatnie usługi korespondenta. Przysłano mi pomyślną odpowiedź telegraficznie. Uzbrojony tą depeszą udałem się do odpowiednich władz i w ciągu dwóch dni załatwiłem wszystkie formalności.
Drogę na front miałem odbyć sam; trzeba się też było naprędce wyekwipować. Kupiłem jakiś olbrzymi rewolwer wyrobu włoskiego i setkę nabojów, tudzież drewnianą flaszkę na wodę, która każdy płyn wlany do wnętrza zaprawiała smakiem terpentyny, tak, że woda w niej zamieniała się w rodzaj politury. Zanim wróciłem z mej wyprawy, nauczyłem się pić każdy płyn, który mógł zwilżyć spragnione i spalone usta.
Zaopatrzony w lekki płaszcz koloru „khaki“, ubrany w rajtuzy i obwieszony zwyczajnym ładunkiem, z małą walizką w ręku, udałem się z Cairo pociągiem do Assiont, gdzie czekał mały statek rzeczny, — pełen oficerów, zdążających na front; w ich towarzystwie spędziłem kilka miłych dni w drodze do Assonan. Było między nimi kilku młodszych oficerów, którzy od tego czasu doczekali się sławy i wysokich godności; był więc Maxwell, obecnie generał Sir John Maxwell i Hickman, tudzież młody porucznik kawalerji, niejaki Smythe, który zdał mi się zbyt delikatnym do wojennego rzemiosła, który jednak niedługo potem został