Strona:PL Doyle - Wielkie doświadczenie w Keinplatz.pdf/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gim czasie, popadł sam także w sen magnetyczny. Był to dziwny i silne wrażenie wywołujący widok starca i młodego człowieka, pozostających obok siebie w stanie zupełnej katalepsyi. Czy duchy ich wyszły z ciała i mogły się porozumiewać z sobą. Było to pytanie, które mimowoli w każdym z widzów powstać musiało.
Przeszło dziesięć minut — potem piętnaście — i znowu piętnaście — a profesor i jego uczeń siedzieli w fotelach nieruchomi i zesztywniali na estradzie. W tym czasie oko każdego z obecnych zwróconem było na dwie blade twarze, śledząc pilnie najmniejszy objaw powracającej samowiedzy.
Słaby rumieniec zabarwił najprzód oblicze profesora Baumgartena. Dusza wstąpywała napowrót w swą ziemską powłokę. Naraz wyciągnął przed siebie chude swe ręce, jakby zbudzony ze snu głębokiego, przetarł oczy, wstał z fotelu i powiódł wzrokiem na wpół przytomnie po zgromadzeniu, jak gdyby chciał sobie przypomnieć, gdzie obecnie się znajduje i co go tutaj sprowadziło. Zaledwie jednakże oprzytomniał, ku niezmiernemu zdziwieniu obecnych zawołał:
— Milion kroć sto tysięcy i dodał jeszcze okropną klątwę znaną tylko w południowych Niemczech — gdzież u djabła właściwie się znajduję i co do pioruna się stało? Aha! przypominam sobie teraz — jedno z tych głupich doświadczeń hypnotycznych! Ale figa zamiast wyniku jakiegoś, bo nic sobie nie przypominam od czasu, jak przytomność straciłem cała wasza podróż tu dotąd, moi uczeni panowie, na psa się zdała. Widzieliście wielkie głupstwa i nic więcej.
Poczem zacny profesor fzyologii wybuchnął głośnym śmiechem i zaczął się co bardzo mało przyzwoity sposób klepać w udach.