Strona:PL Doyle - W obronie czci kobiecej.pdf/5

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cza panna Ewa Brackwell, która w ubiegłym sezonie teatralnym debiutowała na naszej scenie i zyskała sobie u publiczności wielką sympatyę. Jest ona zaręczona z hrabią Dovercourt i ślub ma się odbyć za dwa tygodnie. Tymczasem ten nędznik Milverton posiada w swoich rękach kilka jej nierozsądnych listów, ale tylko nierozsądnych, Watsonie, i zupełnie niewinnych, pisanych niegdyś do pewnego nieszczęśliwego wielbiciela. Listy te jednak, będące w ręku Milvertona, mogą łatwo zamierzony związek udaremnić. Milverton bowiem grozi, że jeżeli mu panna Brackwell nie wypłaci oznaczonej przez niego, dość wysokiej sumy, on listy te wyśle na ręce narzeczonego, który z wszelką pewnością zerwie z nią stosunek. Ja właśnie podjąłem się pośrednictwa pomiędzy panną Brackwell a Milvertonem, a mianowicie mam się z nim ułożyć o jak najdogodniejsze warunki dla mojej klientki.
W tej właśnie chwili usłyszeliśmy odgłos kopyt końskich i turkot kół. Wyjrzałem przez okno. Przed naszym domem zatrzymał się elegancki powóz, zaprzężony w dwa rasowe, rwące rumaki. Lokaj zeskoczył z kozła i otworzył drzwiczki powozu, z których się wysunął nizki, gruby mężczyzna, ubrany w kosztowne futro. Po upływie kilku minut ukazał się on w naszym pokoju. Był to Karol August Milverton we własnej osobie.
Wyglądał na jakie lat pięćdziesiąt. Głowa wyłysiała, z czołem szerokiem, zdradzającem niepo-