Strona:PL Doyle - W obronie czci kobiecej.pdf/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

otulona w długi cienki płaszcz, a twarz jej przesłaniał gęsty, czarny welon. Oddychała szybko i silnie, a cała jej wiotka, powiewna postać drżała w każdym calu od gwałtownego wzruszenia.
— No, moja droga — ozwał się Milverton — pozbawiasz mnie pani spoczynku z powodu tak błachej rzeczy. Sądzę, że pani to oceni. Nie mogła to pani wybrać dogodniejszej pory, co?
Kobieta potrząsnęła głową.
— No, no, jeżeli inaczej być nie mogło, to trudno. Hrabina obchodziła się z panią nie po ludzku, więc możesz pani zemścić się na niej za to. Do dyabła, czego pani tak drży? Zechcesz pani zapanować wreszcie nad sobą, byśmy mogli spokojnie omówić całą sprawę.
Pochylił się nad biurkiem i wydobył zeń arkusz papieru.
— Powiadasz pani, że jesteś w posiadaniu pięciu listów, które kompromitują hrabinę Albert. Chcesz je pani sprzedać, a ja zaś kupić. Wszystko bardzo ładnie; pozostaje nam tylko oznaczenie ceny. Rozumie się, zanim zapłacę, muszę je naprzód obejrzeć i przekonać się, czy są co warte..... Wielkie nieba..... To pani?....
Kobieta zdjęła welon i rozpięła płaszcz. Miała piękną, śniadą, o nieco ostrych rysach twarzyczkę, klasycznie zarysowany nos, żywo błyszczące oczy, ocenione bujnymi rzęsami oraz wąskie, świeże usta, na których błąkał się niebezpieczny i złośliwy uśmieszek.