Strona:PL Doyle - Trzej studenci.pdf/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Na pierwszym roku omal go nie wykluczono z uniwersytetu za pewną sprawkę. Cały prawie czas nauki zmarnował przez lenistwo i mimo zdolności, które posiada, wynik jego egzaminu budzi wielkie obawy.
— Tego to pan nie obdarzasz zbytniem zaufaniem?
Profesor patrzył chmurnie w ziemię.
— Zupełnie nie, ale z nich trzech temu najmniej dowierzam.
— To dobrze. A teraz pragnąłbym pomówić z pańskim służącym.
Profesor zadzwonił i w pokoju zjawił się Bannister. Był to niepokaźny, nizki mężczyzna, w wieku około lat pięćdziesięciu; twarz miał gładko wygoloną, na której drgały jeszcze muskuły od zbytniego wzruszenia z powodu nieprzyjemnego zajścia. Drżały mu też ręce, a wzrok niespokojny błąkał się naokoło.
— Chcieliśmy raz jeszcze zbadać dokładnie tę nieszczęsną historyę — rzekł do niego profesor w ojcowskim tonie.
— Dobrze, panie profesorze.
— O ile mi wiadomo, zostawiliście klucz we drzwiach? — zapytał Holmes.
— Tak jest, panie.
— Nie jestże to uderzające, że nigdy przedtem, tylko właśnie wówczas, kiedy te papiery były na stole, zapomnieliście klucza w zamku?
— No, zdarzyło mi się to już nieraz, a dziś najzupełniej przypadkowo zapomniałem....