Strona:PL Doyle - Trzej studenci.pdf/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dnik — gdyż oprócz tego zakratowanego okna innego wcale niema.
— Ha, jeżeli tak — odpowiedział Holmes z właściwym sobie uśmiechem — to nie pozostaje mi nic innego, jak tylko wejść do gmachu.
Przeszliśmy schody. Profesor otworzył drzwi i poprowadził nas do swego pokoju. Holmes począł zaraz na wstępie badać dokładnie dywan; profesor i ja stanęliśmy w kącie, aby mu nie przeszkadzać.
— Niestety nie mogę zauważyć żadnych śladów — rzekł po chwili — a że mamy piękną pogodę, więc z pewnością ich już nie znajdziemy i szkoda na to czasu. Służący pański widocznie już przyszedł do siebie. Pan, odchodząc, zostawiłeś go w fotelu. Proszę mi pokazać w którym.
— W tamtym pod oknem.
— A, tam, obok tego małego stolika? Możecie się już zbliżyć, bo z dywanem skończyłem, a teraz kolej na zbadanie tego stolika. Nie ulega wątpliwości, że człowiek, który się wkradł do pokoju, przenosił papiery z biurka na ten stolik i tu je przeglądał, mając równocześnie widok na podwórze. Mądry był dosyć, bo usadowił się tak, aby mógł stąd zauważyć pana powracającego z miasta i rozumie się, czmychnąć zawczasu.
— Ale w istocie tak nie było — wtrącił profesor — ponieważ nie wracałem przez podwórze lecz przez boczny korytarz.