Strona:PL Doyle - Trzej studenci.pdf/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lu, ale nie miałem czasu nim się zajmować, bo mi spieszno było zobaczyć się z panem.
— Czy teraz zostawiłeś pan pokój otwarty?
— Zamknąłem tylko papiery w biurku.
— Mnie się zdaje, panie profesorze, że Indyanin, podczas bytności swojej u pana, nie mógł rozpoznać w owym rulonie pańskiej pracy dotyczącej egzaminu. Człowiek, który ją przepisał, przechodził przypadkowo obok pokoju i ujrzawszy klucz we drzwiach, wszedł do środka i....
— I ja to samo przypuszczam.
Holmes uśmiechnął się tajemniczo.
— A zatem idziemy — rzekł. — Dla ciebie, Watsonie, nic tam nie będzie ciekawego, jeżeli jednak masz ochotę, to pójdź z nami. Jesteśmy więc na pańskie usługi, panie profesorze.


∗                              ∗


Do gmachu uniwersyteckiego wchodziło się przez zaniedbane, stare podwórze i gotycką bramę po kręconych kamiennych schodach. Pokój naszego klienta znajdował się w parterze i miał wielkie zakratowane okno. Nad niem na pierwszem, drugiem i trzeciem piętrze były pomieszkania studentów. Gdyśmy stanęli na miejscu, poczęło się już ściemniać. Holmes zatrzymał się przed oknem, wspiął się na palcach i patrzał do środka.
— Ten ktoś musiał bezwarunkowo wejść drzwiami do pokoju — zauważył nasz przewo-