Strona:PL Doyle - Tragedja Koroska.pdf/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„Niebywałe rzeczy!“ — dziwił się Headingly. — „Więc pan chce mię przekonać, że oblężenie Chartumu, albo śmierć Gordona i innych to był wielki bluff
„Nie przeczę, że były rozruchy, ale miały charakter lokalny, rozumie pan? i dawno już poszły w zapomnienie. Od tej pory w Sudanie panuje bezwzględny spokój“.
„A jednak proszę pana, słyszałem o napadach, czytałam o bitwach, w których arabowie chcieli opanować Egipt. Nie dawniej jak dwa dni temu przejeżdżaliśmy przez Toski, gdzie jak mówił dragoman, była kiedyś bitwa. Czy i to jest bluff?.
„Ha, nie zna pan anglików, drogi panie. Bierze ich pan tak, jak pan ich widzi, z fajką w ustach, z pogodną twarzą i myśli pan, że to dobrzy, prości ludzie, którzy nigdy nie skrzywdzą nikogo. A oni tymczasem bezustannie myślą, czuwają i kombinują“. „Egipt jest słaby — wołają — Allons!“ i spadają jak mewa na okruchy. „Nie macie prawa tu wchodzić — mówi świat — wyjdźcie“. Ale Anglja zaczęła już wszędzie robić porządki, akurat jak poczciwa p. Adams, kiedy wdziera się do domu arabów. „Wyjdźcie“ — powiada świat. — „Wyjdziemy“ — mówią anglicy — „poczekajcie chwilkę tylko, uporządkujemy wszystko i oczy-