Strona:PL Doyle - Tajemnica oblubienicy.pdf/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie opuszczał jej ani na chwilę. Jeżeli zaś zobaczyła kogoś, to musiał to być ktoś z Ameryki, bo podczas krótkiego swego pobytu w Anglii, nie mogła zrobić wielu znajomości, a zwłaszcza takiej, któraby przy samem spojrzeniu mogła wpływać na nastrój jej umysłu. Widzisz zatem, że przez wykluczenie innych możliwości, mniej prawdopodobnych, możemy śmiało dojść do przekonania, że ujrzała kogoś znajomego z Ameryki. A któż to mógł być ten Amerykanin, który tak wielki wpływ na nią wywierał? Albo dawny kochanek, albo także i mąż. Wiedziałem o tem, że lata młodości spędziła w dzikich okolicach wśród niezwykłych warunków zewnętrznych. Do tych wyników doszedłem, zanim usłyszałem przedstawienie wypadku z ust lorda St. Simona. Kiedy wspomniał o widzu w pierwszym rzędzie ławek i o zmianie jaka nagle nastąpiła w usposobieniu oblubienicy, o upuszczeniu bukietu i podniesieniu go przez nieznajomego mężczyznę, który przy tej sposobności niewątpliwie podsunął jej jakąś kartkę, wiązałem szybko szczegóły w wyraźny obraz wypadków. Potem ta rozmowa z zaufaną służącą, dziwnie brzmiąca aluzya o wchodzeniu na cudzy “grunt,” która w narzeczu poszukiwaczy złota znaczy tyle, co obejmować na własność przedmiot, do którego ktoś inny ma dawniejsze, sprawiedliwsze pretensye. Sprawa stała się dla mnie zupełnie jasna. Nie wątpiłem już, że młoda kobieta zniknęła z tym nieznajomym, który był albo jej kochan-