Strona:PL Doyle - Szerlok Holmes - 12 - Zabójstwo w Abbey Grange.pdf/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Czy to dobrze czy źle się zakończy, tego nie wiem — rzekł do mnie ale przecież jakąś wskazówkę musimy dać przyjacielowi naszemu Hopkinsowi. Trzeba się usprawiedliwić przynajmniej z tej drugiej wizyty naszej. Nie chcę go jeszcze we wszystko wtajemniczać i sądzę, że najpierw powinniśmy się udać do biura drogi „Adelaide-Southampton“, które, o ile sobie przypominam, znajduje się na końcu ulicy Pall-Mall. Wprawdzie jest jeszcze drugie połączenie pomiędzy Australią południową a Anglią ale najpierw pójdziemy do biura, które jest większe i więcej znane.
Holmes oddał swoją kartę wizytową i w tej chwili ofiarował nam swoje usługi dyrektor, który też jaknajchętniej udzielił nam pożądanych przez nas objaśnień. Z tych objaśnień okazało się, że w roku 1895-ym jeden tylko parowiec tego towarzystwa przybił do Londynu, nosi on zaś nazwę „Gibraltar“ i był największym i najlepszym okrętem. Spis pasażerów wykazywał, że parowcem tym przybyła do Europy panna Frazer z Adelaidy wraz ze służącą swoją. Okręt ten w tej chwili znajdował się w drodze do Australii i przypuszczalnie był na południe od Suezu. Oficerowie nie zmienili się od roku 1895 i tylko pierwszy porucznik, Jack Crocker, awansował na kapitana i miał wkrótce objąć komendę nad nowym parowcem, noszącym nazwę „Bass Rock“ który za dwa dni wyjechać miał z Southamptonu. Objaśniono nas również, że kapitan Crocker mieszka stale w Sydenham, i że dzisiaj, prawdopodobnie przybędzie, ażeby otrzymać wskazówki co do dalszej drogi. Możemy przeto zaczekać na niego. Dla Holmesa rozmowa z kapitanem była zupełnie niepotrzebna, chciał on tylko dowiedzieć się cokolwiek o przeszłości tego człowieka i o jego charakterze. W towarzystwie żeglugi wydano mu świetne świadectwo, żaden z oficerów marynarki handlowej, nie mógł się z nim porównać; jako człowiek spełniał sumiennie swoje obowiązki. Na statku był energiczny, przestrzegał karności, prędki i łatwo zapalny, ale po za tem charakter miał szlachetny i obcowanie towarzyskie.
Z takiemi informacyami opuszczał Holmes biuro Towarzystwa „Adelaide-Southampton-Compagnie“. Ztąd pojechaliśmy do „Scotland-Yard“, tam jednak Holmes wcale nie wszedł i z namarszczonem czołem, zagłębiony w myślach swoich, pozostał w powozie. W końcu pojechał do biura telegraficznego w Charing Gross, tam wysłał dwie depesze i potem znów udaliśmy się na Baker-Street.
— Nie, nie mogłem się przezwyciężyć Watsonie — rzekł, gdy weszliśmy