Strona:PL Doyle - Szerlok Holmes - 12 - Zabójstwo w Abbey Grange.pdf/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cuzkie, o którem słyszeliśmy już poprzednio. Po przez trzy mniejsze okna po prawej stronie przedzierało się słońce zimowe, po lewej zaś stronie znajdował się wielki kominek. Przy kominku stał ciężki fotel dębowy, pętle zaś, któremi go obwiązano nie, były jeszcze rozerwane, można więc było widzieć dokładnie w jaki sposób przytwierdzono do fotelu baronową. Tym jednak szczegółom poświęciliśmy dopiero później większą uwagę, narazie bowiem wszystkie nasze myśli pochłonął widok okropny trupa, leżącego na dywanie,
Był to trup wysokiego, dobrze zbudowanego mężczyzny w wieku około lat 40-tu. Nieszczęśliwy leżał na wznak z twarzą zwróconą ku górze, a białe zęby błyszczały pomiędzy wargami, okolonemi czarną, krótko przystrzyżoną brodą. Kurczowo zaciśnięte ręce leżały ponad głową, a ciężki kij czarny położony był na poprzek. Jego piękna męzka twarz o cerze ciemnej pochwycona była przez kurcz w chwilę śmierci. Nienawiść i zemsta biły z tej twarzy i nadawały jej wyraz czegoś dyabelskiego, dzikiego. Najwidoczniej leżał w łóżku, gdy posłyszał hałas, ubrany był bowiem tylko w koszulę i spodnie, z pod których wyzierały gołe nogi. Na głowie znajdowała się rana straszliwa, w całym też pokoju widać było ślady, wskazujące na szalony rozmach, z jakim cios został mu zadany. Obok trupa leżał haczyk żelazny, który aż się zgiął od siły uderzenia. Holmes uważnie zbadał zarówno to narzędzie, jak i ranę, którą ono spowodowało.
— Musi to być bardzo silny mężczyzna z tego starszego Raudalla, — zauważył.
— Jest on silny, — przywtórzył Hopkins. — Znam kilka jego sprawek. Dzikie to indywiduum.
— Nie zrobi panu trudności pochwycenie go w swoje ręce.
— Najmniejszej. Już raz mieliśmy go prawie w ręku i zdawało się, że uciekł do Ameryki. Teraz, gdy wiemy, żo ta banda jeszcze grasuje po okolicy, nie widzę sposobu, ażeby mógł się nam wymknąć. Telegrafowaliśmy już do wszystkich portów, wieczorem zaś ogłoszona będzie nagroda za schwytanie go. Jedno mnie tylko zadziwia, a mianowicie, że mogli być takimi waryatami i dopuścili się tego rodzaju czynu, wiedząc z góry, że przecież ta dama będzie mogła ich opisać, a z opisu tego można poznać, kto jest właściwym sprawcą.
— To prawda. Właściwie należałoby oczekiwać, że oni również panią Brackenstall uczynią niemą.