Strona:PL Doyle - Szerlok Holmes - 11 - Lekarz i jego pacyent.pdf/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Blessington odebrał sobie życie!
— Nie może być!
— Powiesił się dzisiejszej nocy.
Wszyscy trzej weszliśmy do poczekalni.
— Jestem tak przerażony, — rzekł doktór, — że wprost tracę głowę. Posłałem tylko po policyę, która jest już na górze.
— Kiedyś się pan o tem dowiedział?
— Dziś rano, o siódmej. O tej porze zanoszono mu zwykle filiżankę kawy. Dziewczyna, która poszła ze śniadaniem, zastała drzwi nie zamnięte i ujrzawszy, co się stało, z krzykiem przybiegła do mnie.
Powiesił się na haku od wielkiej lampy, a zeskoczył z kuferka, który nam pokazywał.
Holmes zamyślił się głęboko.
— Jeśli pan pozwoli, to pójdziemy na górę obejrzeć miejsce zbrodni.“
Poszliśmy naprzód. Doktór przybity i zgnębiony, z pochyloną głową szedł za nami wolno, jakby niechętnie.
W pokoju uderzył nas straszliwy widok. Blessington wisiał jeszcze na swoim stryczku, zmieniony do niepoznania. Szyja wydłużyła mu się jak u oskubanego koguta, a na tej cienkiej szyi wisiało ciało grube i nieforemne. Ubrany był w nocną koszulę, z pod której wyglądały opuchnięte i zesztywniałe nogi. Obok ciała stał urzędnik policyjny i notował starannie jakieś szczegóły w swej urzędowej książeczce.
— To pan, panie Holmes, zawołał, ujrzawszy sławnego detektywa, — cieszy mnie, że i pan jest tutaj!
— Dzień dobry, Lannerze, — odrzekł Holmes. Nie przypuszczasz chyba, abym chciał się mieszać w wasze atrybucye nie wezwany. Czy wiesz już, co spowodowało taki koniec?
— Tak, zebrałem już pewne wiadomości.
— I masz już wyrobiony pogląd na tę sprawę?
— O ile się dowiedziałem, to człowiek ten był już nawpół oszalały ze strachu. Noc prawdopodobnie przespał na łóżku, gdyż ślad ciała jest silnie