Strona:PL Doyle - Szerlok Holmes - 11 - Lekarz i jego pacyent.pdf/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Był to niemłody, chudy jegomość, którego powierzchowność różniła się bardzo od tego, co pod wyrazem „szlachcic“ przyzwyczailiśmy się rozumieć. Jego towarzysz, młody, wysoki, niezwykle piękny mężczyzna o ciemnej, ponurej twarzy prowadził starego do fotelu i wygodnie go w nim usadowił, nadając swej chmurnej twarzy słodki wyraz czułego niepokoju.

— Proszę mi darować, panie doktorze, rzekł po angielsku z lekkim cudzoziemskim akcentem, że wchodzę nieproszony, lecz musiałem doprowadzić ojca, o którego zdrowie jestem bardzo niespokojny.
Poruszony jego synowską troskliwością, zapytałem uprzejmie:
— Czy życzysz pan sobie być obecnym przy konsultacyi?
— Za nic w świecie! — zawołał z patosem. Gdyby ojciec w moje obecności dostał swego strasznego ataku, zdaje mi się, że nie przeżyłbym tego widoku. Mój system nerwowy nie należy do najsilniejszych. Jeśli pan pozwoli, zatrzymam się w poczekalni, dopóki nie skończy się badanie.