Strona:PL Doyle - Szerlok Holmes - 10 - Klub rudowłosych.pdf/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

napięty, że nietylko słyszałem spokojny oddech towarzyszów moich, ale jeszcze potrafiłem odróżnić niespokojne oddychanie wysokiego Jonesa od swobodnego i urywanego oddychania dyrektora banku.
— Ostatnia ze skrzyń, po za którą przykucnąłem, nie zasłaniała zupełnie ściany, zwolna też oczy moje przyzwyczaiły się do słabego rozróżniania przedmiotów, na małą bowiem przestrzeń padało trochę światła. Strumyczek jednak tego światła był tak mały, że zaledwie oświetlał płytę kamienną i nie był szerszy od nitki.

W chwilę później bez najmniejszego szmeru poczęła się robić szpara pomiędzy dwiema płytami kamiennemi i dostrzegliśmy białą bardzo rękę. tak małą, że prawie podobna była do ręki kobiety. Ręka ta starała wślizgnąć się w otwór pomiędzy płytami. Zwolna palce tej ręki wyciągały się coraz więcej i znalazły się w promieniu owego małego światła, o którem mówiłem. Ale trwało to mgnienie oka i wszystko znów pogrążyło się w ciemności. Jedna z płyt białych w tej samej chwili obróciła się ze zgrzytem i tym sposobem wytworzył się otwór, przez który padł promień światła od latarni. Spostrzegliśmy teraz, że z otworu wyłoniła się twarz o młodym wyglądzie, o wzroku badawczym, a dwie ręce oparły się z siłą o podłogę i ów człowiek