Strona:PL Doyle - Szerlok Holmes - 06 - Człowiek z blizną.pdf/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

du. Ponieważ wiedziałem, że żona moja musi być okropnie przerażona, zdjąłem z palca pierścień i oddałem go malajczykowi w chwili, gdy policyant spuścił mnie z oka, wraz z naprędce napisaną kartką do żony, w której zawiadomiłem ją, żeby się nie martwiła.
— Kartkę tę żona pańska otrzymała dopiero wczoraj — rzekł Holms.
— Wielki Boże! Ileż trwogi przeżyła ona w ciągu tych kilku dni!
— Policya strzeże gospodarza szynku — rzekł inspektor. — Zdaje mi się, że było dla niego rzeczą dość trudną przesłać list niepostrzeżenie na pocztę. Zapewne doręczył on tę kartkę jakiemu majtkowi, a ten mógł o niej zapomnieć i nosić ją w kieszeni dni kilka.
— Tak, tak — rzekł Holms — bez wątpienia rzecz odbyła się w ten sposób. Ale czy pana nigdy nie skazano na karę za żebractwo?
— Trafiało się to dość często; ale cóż mnie to mogło obchodzić.
— No, ale tym razem — rzekł Bradstreet — musi to już skończyć się ostatecznie. Jeżeli pan sobie życzysz, żeby policya jak grób milczała o całej tej historyi, to Hugo Boone musi raz na zawsze zniknąć.
— Ja to sobie już proszę pana sam zaprzysięgłem solennie! Hugo Boone już nie istnieje!
— W takim razie przypuszczam, że da się ta cała historya zatrzeć. Ale gdyby pana jeszcze raz na żebractwie złapano, to wszystko wyjdzie na jaw. Panu, panie Holms, jesteśmy winni wielką wdzięczność za wyświetlenie tej prawdy. Jaką drogą doszedł pan do tego?
— Zasiadłem wygodnie na pięciu poduszkach i wypaliłem porządną porcyę tytoniu. No, Watsonie, wracamy na Baker Street. Czeka nas tam gotowe śniadanie!