Strona:PL Doyle - Szerlok Holmes - 06 - Człowiek z blizną.pdf/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tlały czerwone ognie to jaśniej, to przygasając, stosownie do tego, czy przybywało czy ubywało trucizny, palącej się w metalowych fajkach. Większość osób leżała w milczeniu, niektórzy mruczeli do siebie, a znów inni rozmawiali cichym, monotonnym głosem, wyrzucając z siebie zdania z wysiłkiem i zapadając potem nagle w milczenie. Każdy snuł własną myśl, niewiele zwracając uwagi na słowa sąsiada. Na drugim końcu pokoju stała mała żarownia z płonącymi węglami. Obok siedział na zydlu o trzech nogach stary chudy jegomość. Z brodą na ręku i łokciami wspartymi na kolanach patrzył on w żar osłupiałym wzrokiem.

Gdym wszedł, przyskoczył do mnie brudny malajczyk z fajką i opium i chciał mi wskazać miejsce niezajęte.
— Dziękuję panu, rzekłem, nie mam zamiaru tu pozostać. Chcę pomówić z przyjacielem moim, panem Izaakiem Whitney’em, który się tu znajduje.