Strona:PL Doyle - Szerlok Holmes - 05 - Centkowana wstęga.pdf/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Widzisz, Watsonie? — zawołał, — czy widzisz?
Ale ja nic nie widziałem. W chwili, w której Holms zaświecił światło, słyszałem wprawdzie stłumiony cienki gwizd, ale wobec nagłego światła, które raziło mnie w oczy, nie byłem w stanie rozróżnić, co mój przyjaciel uderza z taką wściekłością. Zauważyłem jednak, że był śmiertelnie blady, a przerażenie i obrzydzenie malowały się na jego twarzy.

Teraz przestał uderzać i spoglądał jeszcze ku wentylatorowi, kiedy nagle pośród nocnej ciszy rozległ się krzyk tak przeraźliwy, jakiego w życiu mojem nigdy jeszcze nie słyszałem. Krzyk ten nabrzmiewał coraz to więcej, stawał się coraz głośniejszym i głośniejszym; ból, trwoga szalona i wściekłość — wszystko to brzmiało połączone w tym strasznym, zachrypłym dźwięku, co dochodził naszych uszu. Hen daleko we wsi, więcej nawet: w oddalonej plebanii pobudzili się — jak mówiono później — ludzie ze snu i zrywali się z posłania. Nam tchu zabrakło w piersiach i skamienieli patrzeliśmy jeden na drugiego, dopóki nie zamarło ostatnie echo w głębokiej ciszy.
— Co to może znaczyć? — wymówiłem z trudem