Strona:PL Doyle - Szerlok Holmes - 05 - Centkowana wstęga.pdf/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Bardzo mi przykro, że ci sen przerwać muszę, kochany Watsonie, — rzekł — ale dzisiejszego ranka nikt w domu nie był pod tym względem szczęśliwy. Gospodynię rozbudzono naprzód pukaniem, ona mnie przebudziła a teraz przyszła kolej na ciebie.
— Cóż się tam stało? Czy się pali?
— Nie, jest tu jakaś klijentka. Jak się zdaje, jest to młoda jakaś pani która w stanie niezmiernego rozdrażnienia przybyła tu z prowincyi i pragnie mówić ze mną. Czeka na dole w pokoju do przyjęć. Jeśli zaś jakaś młoda dama tak wcześnie z rana zdecyduje się przyjechać do stolicy i wypędza ludzi z łóżek, to przyznasz, że chyba dlatego tylko, iż ma coś niecierpiącego zwłoki do zakomunikowania. Jestem pewien, że jakąś istotnie zajmującą sprawę radbyś śledzić od samego zaraz początku. Dlatego też bądź co bądź postanowiłem cię obudzić, aby cię nie pozbawiać pomyślnej sposobności.
— Mój drogi, jasna rzecz, że za żadną cenę nie chciałbym jej pominąć.
Nie było dla mnie nigdy większej przyjemności, jak towarzyszyć Holmsowi krok za krokiem w badaniach, których wymagał jego zawód i podziwiać śmiałe jego wnioski, które wyprowadzał z piorunującą szybkością, — jakby one były wynikiem jakiegoś wyższego natchnienia, — a które przecież zawsze opierały się na podstawie nieubłaganie surowej logiki. Spiesznie zatem przywdziałem na siebie suknie a po upływie kilku minut mogłem już towarzyszyć memu przyjacielowi do rozmównicy.
Gęsto zawoalowana, czarno ubrana dama siedziała tam przy oknie i podniosła się za naszem wejściem.
Holmes powitał ją uprzejmie i, przedstawiwszy się jej, wskazał na mnie.
— A to jest zaufany mój przyjaciel i kolega dr. Watson, wobec którego może pani spokojnie opowiedzieć swą sprawę. — Widzę, że pani Hudson napaliła na kominku, to było z jej strony bardzo rozsądnie. Proszę, siądź pani przy ogniu; natychmiast każę pani podać filiżankę gorącej kawy, bo jak widzę drżysz pani cała.
— Ale nie z zimna, — odpowiedziała młoda osoba przytłumionym głosem, posłuchawszy zaproszenia.
— Z czegóżby więc innego?
— Z trwogi, panie Holms, z przestrachu.