Strona:PL Doyle - Szerlok Holmes - 04 - Ukryty klejnot.pdf/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Jedno lub dwa kapnięcia świecy mogą być dziełem przypadku, lecz jeśli znajduję ich najmniej pięć, to jest jasny dowód, że człowiek, o którego nam chodzi, używa tego rodzaju światła i że w nocy wraca do domu po schodach, trzymając w jednej ręce kapelusz, a w drugiej kapiącą świecę łojową. W każdym razie nie są to plamy powstałe z płomienia gazowego. Czy ci to wystarcza?
— Wszystko to jest bardzo dowcipne — rzekłem, śmiejąc się — ale ponieważ niema tu ani zbrodni, ani większej krzywdy, prócz straty gęsi, więc jak mi się zdaje tracisz czas napróżno.
Holmes otworzył już usta, by odpowiedzieć, gdy nagle drzwi się otwarły. Na progu ukazał się posłaniec Peterson. Twarz jego była zaczerwieniona i w najwyższym stopniu podniecona.
— Gęś, panie Holmes! Gęś! — wybełkotał z wysiłkiem.
— A więc, o cóż chodzi? Czy ożyła i uleciała przez okno kuchenne?

Holmes zmienił miejsce na sofie, aby lepiej obserwować wzruszoną twarz przybyłego.
— Patrz pan! Oto co znalazła moja żona w grdyce gęsi.