Strona:PL Doyle - Szerlok Holmes - 03 - Dziwna posada.pdf/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak, tak! rzekł — wiem dobrze, że obniżam się w opinii ludzkiej, ile razy wyjaśniam sposoby mego dochodzenia do pewnych konkluzyi.
Oświadczenie nieumotywowane wywiera zawsze silniejsze wrażenie! Pojedziesz więc ze mną do Birmingham?
— Bardzo chętnie. Powiesz mi, co to za przygoda?
— Dowiesz się o tem w wagonie. Klient mój czeka na ulicy w dorożce przed twem mieszkaniem. Możesz się prędko zebrać?
— W pięć minut!
Napisałem kilka słów do mego kolegi, pobiegłem na piętro pożegnać się z żoną i spotkałem się z Holmesem już przy wyjściu na ulicę.
— Twój sąsiad jest także lekarzem? zapytał, wskazując mosiężną tabliczkę, zawieszoną obok.
— Tak, rozpoczęliśmy nawet zupełnie równocześnie naszą praktykę.
— Przejął czyjąś dawną klientelę?
— Tak jak ja, ale nie liczniejszą. Obydwaj konsultujemy od chwili wybudowania tego domu.
— W takim razie ty masz lepszą praktykę, niż on.
— Jestem tego samego zdania, ale zkądże wiesz o tem?
— Widzę wyraźne dowody na progach mieszkań — twój jest wydeptany daleko więcej niż jego. Otóż widzisz tego pana w powozie? to mój klient. Pan Hall Pyczoft. Pozwól, że was zapoznam — a teraz jedźmy! Mamy akurat tyle czasu, ile trzeba, by zdążyć na pociąg!
Człowiek, naprzeciwko którego siedziałem, był młodym, wysokim, dobrze zbudowanym, przystojnym mężczyzną o twarzy otwartej i uczci-