Strona:PL Doyle - Szerlok Holmes - 02 - Tajemnicze morderstwo nad jeziorem.pdf/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

łem nabyty w zły sposób majątek zużytkować na dobre cele. Wówczas także ożeniłem się, ale żona moja rychło umarła, pozostawiając mi małą Alicyę. Już jako małe dziecko umiała ona skierować mnie na uczciwą drogę, czego nikt oprócz niej nie potrafił.
Krótko mówiąc, rozpocząłem całkiem nowe życie i robiłem co mogłem, aby naprawić moje nieprawości. I zdawało mi się, że powiedzie się to, póki nie wpadłem w szpony tego Mac-Carthy.
Pojechałem pewnego razu do miasta dla ulokowania pieniędzy i spotkałem go na Regentstreet w zniszczonem, obszarpanem odzieniu.
— A, oto znaleźliśmy się, Jack! zawołał i ujął mnie za ramię — musisz odtąd uważać mnie za swego towarzysza. Jest nas dwóch — ja i mój syn — i musisz teraz dbać o nas! Jeżeli tego nie zechcesz uczynić — ha! to przecież są w Anglii sądy i prawa i policya jest tu zawsze pod ręką!
Obydwaj przybyli więc tutaj. Nie mogłem ich się już pozbyć i od tego czasu żyli na moim najlepszym folwarku, nie płacąc naturalnie żadnego czynszu. Spokój mój przepadł, nie mogłem już odetchnąć ani zapomnieć. Gdzie tylko się znalazłem, wnet wychylała się obok mnie chytra twarz tego szatana. W miarę jak Alicya rosła było coraz gorzej, gdyż miarkował on, że przed nią taiłem przeszłość moją jeszcze troskliwiej niż przed sądami i prawem. Żądał odemnie wszystkiego po kolei i dawałem mu wszystko chętnie: ziemię, pieniądze, domy — aż nareszcie zażądał czegoś, czego dać mu nie mogłem — mojej Alicyi.
Syn jego podrósł i córka moja także. Widział on, że zdrowie moje jest zrujnowane i dlatego wydawało mu się, że obłowi się dobrze, jeżeli jego syn zagarnie całą moją własność. Ale na tym punkcie byłem niezłomny. Mac-Carthy groził mi. Byłem zdecydowany wytrwać w oporze. Umówiliśmy się o schadzkę nad jeziorem, które leży w jednakiej odległości od mego i od jego mieszkania.
Skoro tam przybyłem, zastałem go w rozmowie ze synem. Zapaliłem cygaro i czekałem ukryty za drzewem, aż zostanie sam. Skoro usłyszałem o czem mówili, żółć wzburzyła się we mnie. Stary Mac-Carthy nalegał na syna, by ożenił się z moją córką, nie troszcząc się wcale o jej wolę, tak jakby była pierwszą lepszą dziewką. Ta myśl