Strona:PL Doyle - Szerlok Holmes - 02 - Tajemnicze morderstwo nad jeziorem.pdf/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Przypuściwszy, że nieszczęśliwy młodzieniec mówił prawdę — cóż za niespodziane, nieszczęsne zdarzenie, co za dyabelska jakaś sztuka mogłaby wmieszać się w tę sprawę w krótkiej chwili pomiędzy rozstaniem się syna z ojcem, a powrotem jego na krzyk tego ojca? Jeżeli istotnie coś takiego było — to było coś okropnego. Ale co??! A może rodzaj rany zdradziłby coś mojemu lekarskiemu oku? Zadzwoniłem i zażądałem, by mi podano miejscowy dziennik, w którym wydrukowane było szczegółowe sprawozdanie o całem zdarzeniu. Podług orzeczenia lekarza sądowego trup miał lewą część potylicy w czaszce strzaskaną uderzeniem gwałtownem jakiejś tępej broni. Miejsce to oznaczyłem sobie na własnej czaszce. Widocznem tu było, że cios musiał być zadany z tyłu. Dla oskarżonego był to szczegół bardzo ważny, bo widziano go przecież, że w czasie kłótni z ojcem stał do niego twarzą w twarz. Nie było to naturalnie dowodem wyczerpującym, bo ojciec jego mógł się właśnie był odwrócić, zanim cios został zadany. W każdym razie warto było może zwrócić uwagę Holmesa na tę okoliczność. Do tego przychodziło jeszcze owo dziwne słowo starego Mac-Carthy „a rat“. Co to miało znów znaczyć?
Nie było to majaczenie. Człowiek, raniony śmiertelnie, nie mówi zaraz od rzeczy. Nie — prawdopodobniejsze już jest, że usiłował wyrazić jaki los go spotyka. Ale do czego się to mogło odnosić? Łamałem sobie nad tem daremnie głowę. I jeszcze ten jakiś szary przedmiot, jakaś suknia czy coś innego, co zdawało się Johnowi, że to widział? Jeżeli to nie było złudzenie, to musiał morderca w ucieczce upuścić jakąś część swego ubrania, zapewnie surdut no! i musiał mieć możność powrócenia i zabrania zguby, w chwili kiedy John w odległości zaledwie dwunastu kroków klęczał przy zwłokach, plecami obrócony do lasu. Co za dziwne pasmo nieprawdopodobieństw przedstawiała ta cała historya! Pogląd Lestrade’a na nią nie dziwił mnie bynajmniej, a jednak wierzyłem tak bardzo w nieomylny instynkt mego przyjaciela, że niepodobna mi było rozstać się z nadzieją innego rozwiązania. Wszak każda z ubocznych, przytaczanych w rozmowie o wypadku okoliczności, zdawała się utwierdzać go coraz silniej w przekonaniu o niewinności tego młodzieńca!
Szerlok Holmes powrócił dopiero późno do hotelu. Powrócił sam, gdyż Lestrade poszedł już do swej kwatery w mieście.